KRAKÓW Z DIVERSITY DZIEŃ PO DNIU
W czwartek rano zbieraliśmy się po śniadaniu na warsztaty w siedzibie Motoroli, gdy zauważyliśmy inne drużyny przybywające do hotelu. I tu warto zauważyć ogromną przyjaźń jaka wywiązała się między nami, a naszymi współlokatorami – grupą ze Stalowej Woli ;) Po odprawie, znowu w ulewnym deszczu wyruszyliśmy do siedziby Motoroli – drugiego na świecie, a pierwszego w Europie ośrodka badawczego tej firmy. Podzieleni na grupy i po otrzymaniu identyfikatorów rozpoczęliśmy wizytę. Ku naszemu zdziwieniu traktowano nas tam jak prawdziwych naukowców i partnerów do rozmowy o firmie, a nie jako kolejną szkolną wycieczkę. Dowiedziałam się wiele o historii tej firmy i jej ulokowaniu w Polsce, polityce równowagi płci, którą zawzięcie stosuje oraz o priorytecie Motoroli – budowaniu jak najsprawniejszych i niezawodnych systemów radiotelefonicznych, pomocnych służbom bezpieczeństwa i szybkiego reagowania. Studenci AGH w Krakowie, z koła naukowego Integra, przedstawili nam swoje roboty nad którymi pracują i wystawiają w wielu konkursach w całej Europie, w tym fantastycznego heksapoda. Na koniec wizyty w Motoroli, udzieleniu kolejnego wywiadu i krótkiej prezentacji robota, który od razu wzbudził zachwyt, zostaliśmy przyporządkowani do koszyków i wylosowani do grup, zupełnie jak w procedurze przy Euro. Herkules, nasz robot wylądował w grupie B, ostatnio nazywanej grupą śmierci, na domiar złego z naszymi znajomymi ze Stalowej.
Na osłodę stresu przed finałem, który miał się odbyć następnego dnia, organizatorzy zabrali nas do studia TVN Kraków, gdzie kręcony jest między innymi serial Julia i Rozmowy w Toku. Dzień zakończył się laserowym paintballem i kolacją nad rzeką. Wieczór upłynął na integracji z, niestety, konkurencją ;)
W piątek rano zaczął docierać do mnie stres. Taksówka zabrała naszą grupę i Herkulesa do siedziby AGH do katedry Inżynierii Mechanicznej i Automatyki, gdzie w pięknej Sali wykładowej odbywały się zawody. Na środku zobaczyłam cztery ringi, po czym nazwę naszego robota na tablicy wyników, przypisanego do pierwszej walki w grupie B. Pomimo, iż dano nam trochę czasu na przystosowanie czujników do panującego oświetlenia i na przeprowadzenie testów, nim się spostrzegliśmy zawody zostały rozpoczęte przemową Pana Prezesa Motoroli w Polsce. Podekscytowany konferansjer komentował toczące się walki grupowe, a przy ringach stali przedstawiciele z każdej walczącej drużyny ustawiając roboty na matach. Nad wszystkim czuwali sędziowie konkursu. Pomimo dramatycznych walk i zwrotów akcji, niespokojnego liczenia punktów i przewidywania wyników, mieliśmy się z czego cieszyć – zaraz za drużyną ze Skierniewic wyszliśmy z grupy B i awansowaliśmy do ćwierćfinałów, zostawiając V LO z Krakowa i zaprzyjaźnioną Stalową Wolę w tyle. Ćwierćfinałowa walka, którą przyszło nam stoczyć była najbardziej spektakularną w całym turnieju. Walczyliśmy przeciwko Sharkowi z Tarnowa, długo broniąc się w 2 rundzie, którą w końcu przegraliśmy, siłą naszych kół, pomimo że przeciwnik przez ok. 2 minuty spychał nas po obwodzie ringu. Pozostałe dwie rundy walki wygraliśmy, co zapewniło nam awans i starcie w półfinale z Eko-botem z Legnicy. Niestety tej walki nie zdołaliśmy wygrać. Pozostała nam honorowa walka o trzecie miejsce, w starciu ze znanym nam przeciwnikiem ze Skierniewic, która miała nastąpić po przerwie obiadowej. Cały turniej kosztował mnie wiele stresu i emocji, co poskutkowało takim ściskiem w żołądku, że na obiad nie mogłam nawet patrzeć. Patrząc z perspektywy całego turnieju, to właśnie nasza czwórka i nasz Pan Profesor byliśmy najbardziej podekscytowanymi, przerażonymi i najgłośniej kibicującymi uczestnikami Diversity. Podczas małego finału (walki o trzecie miejsce) ku mojemu największemu szczęściu wygraliśmy 4:2! Zwycięzcą turnieju okazał się Eko-bot z Legnicy, który pokonał nas w półfinale, co osłodziło mi poprzednią porażkę, bo przecież szlachetniej przegrywać ze zwycięzcą całego turnieju.
Na uroczystym rozdaniu nagród, usłyszeliśmy wspaniałą wiadomość, że wszyscy finaliści są mile widziani jako przyszli pracownicy Motorola Solutions i będą mieli specjalne względy podczas rekrutacji w tej firmie. Podróż powrotna w atmosferze zadowolenia i sukcesu upłynęła bardzo szybko i ani się spostrzegłam byłam ponownie w Jaworzynie, a po Diversity pozostały tylko wspomnienia.
Podsumowując cały wyjazd, nadal nie mogę uwierzyć w nasz sukces, w piękno Krakowa i wszystkie cudowne momenty, które tam przeżyłam. Inżynierowie z Motoroli to inspirujący ludzie, a uczestnicy konkursu to prawdziwe młode talenty. Chciałabym pozdrowić naszych przyjaciół z Diversity, szczególnie drużyny ze Stalowej Woli, Rybnika, Poznania i Tarnowa i podziękować za okazane pomimo rywalizacji wsparcie i wspaniale spędzony czas. I na końcu, choć to nie jest równoważne z najmniejszą ich wartością, należą się piękne podziękowania Panu profesorowi Piotrowi Rudownikowi za opiekę nad naszym udanym, jak się okazało projektem i nad wymagającą i trudną do okiełznania drużyną. A przede wszystkim najbardziej tęsknić będę za współpracą z moją grupą w pracowni informatycznej, za wszystkimi dramatami związanymi z tym projektem, niecierpliwym oczekiwaniem na finał i sprzeczkami z zespołem. Bo oczywiście takie były, my bardziej niż jakakolwiek drużyna reprezentowaliśmy różnorodność czyli Diversity.
Tekst: Martyna Jabłońska