jFontSize
A- A A+

Idziemy zwartą grupa prowadzeni przez profesor Mariolę Mackiewicz dostrzegamy furgonetkę TVP Kultura. To jest to! - telewizja. Możliwość pokazania się. Udowodnienia naszej egzystencji, pomachamy do kamery. Może nawet coś powiem? Byleby mądra i błyskotliwa była wypowiedz. Może z odrobiną humoru? Tak, prawdopodobnie pokuszę się o żartobliwy komentarz. Zdecydowanie i bezlitośnie wepchać się przed obiektyw- to mój cel. Ale na jaki temat będę się wypowiadać? Ach, ten kościół. No przecież. Ale co ja o nim wiem – praktycznie nic, same znane fakty. W takim razie nie ma mowy o inteligentnej i lotnej wypowiedzi.

I tak właśnie drogę do SŁAWY przesłonił mi jeden z najbardziej znanych zabytków Dolnego Śląska – Kościół Pokoju, dodatkowo ze świeżo otwartym Centrum Informacji Turystycznej UNESCO. Pojawia się pytanie: dlaczego idziemy do kościoła w którym większość z nas już była? Oklepany, przereklamowany zabytek. Po prostu kolejna nudna wycieczka(„ale to przecież lepsze od siedzenia w szkole”). Ku mojemu zaskoczeniu było to coś więcej niż zlepek monotonnie wypowiadanych słów wrytych w pamięć przewodnika. To nie miało być standardowe wyście podczas którego cały spędzony tam czas poświęcilibyśmy na patrzenie, chodzenie za przewodnikiem i przysłuchiwanie się wykładowi rodem z Wikipedii. Mieliśmy być pierwszą grupą uczestniczącą w prezentacji ”Wiara jak serce ze spiżu. Skarby Kościoła Pokoju w Świdnicy”.

Kościół został nam przedstawiony w zupełnie inny sposób niż dotychczas, ukazany przez pryzmat uczuć naszych kolegów z klasy i innych członków przedsięwzięcia, którzy robili to po raz pierwszy, bez jakiegokolwiek doświadczenia (jeszcze te kamera). Stres? Trema? Ale i pełna mobilizacja przewodników amatorów. Po wejściu do budynku UNESCO zostajemy mile przywitani i zaproszeni na piętro, gdzie mogliśmy zostawić kurtki i plecaki. Po drodze zauważamy stół, na którym przygotowano, specjalnie dla nas, kawę, herbatę, ciastka i ciasteczka. Jednak najpierw, punkt główny tej wizyty- wystawa. Schodząc na dół mamy szansę przyjrzeć się wizerunkom pastorów Kościoła Pokoju. Wchodzimy do sali, zaczynamy, akcja! Głos zabiera starszy mężczyzna, pan Marian, i wprowadza nas w ogólną ideę prezentacji. Następnie słyszymy naszą koleżankę z klasy Marysię, która opowiada nam o zydlach. Co to.. te zydle? Jestem pewna, że nikt z nas tego nie wiedział. Po kilku minutach Marysia przybliżyła nam historię tych niezwykłych „krzeseł”, które przez wieki służyły wiernym Kościoła Pokoju za miejsce do siedzenia, dziedziczone z pokolenia na pokolenia. Dzisiaj to obiekty wiszące na ścianie i występujące tylko w roli eksponatów. Po skończonym wykładzie wchodzimy do następnej sali, nieco większej, z wieloma witrynami, Nie wiadomo od czego zacząć oglądanie. Tutaj słuchamy kolejno o pieśniach wykonywanych wieki temu w Kościele Pokoju, o duchownych, naczyniach liturgicznych, krzyżu ołtarzowym(o którym mówiła nam bardzo sprawnie Natalia Wojnowska), Bibliach, obrazach, dokumentach… Cała historia tego miejsca „zapisana” została właśnie w tych przedmiotach, a przybliżona nam w ciągu tych kilku minut staje się wyraźniejsza niż kiedykolwiek.

Po skończonych wykładach wchodzimy z powrotem na górę. Jesteśmy zaproszeni do sali wykładowej w której mamy obejrzeć filmy o Kościele Pokoju. Trzeba przyznać, że dosyć nietypowe i odważne w swej wymowie. Krótkie „reklamówki” mają na celu przekonanie nas do odwiedzenia tego „Skarbu” UNESCO, zostały zrealizowane przez uczniów I LO, oba zrodzone z nietuzinkowych pomysłów. Moim zdaniem, szczególne, niepospolite i zachęcające do przemyśleń jednak jeden z nich wywołał w naszej grupie skrajne odczucia, nie lada kontrowersje i dyskusje. Następnie czas na szybką przekąskę, krótka przerwa i wychodzimy. Kościele Pokoju, nadchodzimy...

Tekst: Marcela Podolak