jFontSize
A- A A+

„Bo swój świat wyz¬naczają ludzie, których się spo¬tyka, zdarze¬nia, w których się uczes¬tniczy, i wspomnienia, które chce się mieć.” Tak powiedział Janusz Leon Wiśniewski. Nasza szkoła działa już od ćwierć wieku i 12 lat. No właśnie: 50 lat temu rocznik 62’ zdawał maturę. Dziś, tj. 19 czerwca pan Wiesław Borgosz, absolwent szkoły, zorganizował spotkanie z kolegami z klasy. Zapytany o to, skąd wzięła się inicjatywa spotkania, odpowiada: „Siedzieliśmy we dwójkę z kolegą i rozmawiając, doszliśmy do wspólnego wniosku, że warto byłoby zorganizować takie jubileuszowe spotkanie po latach. Od kiedy skończyliśmy szkołę, kontakt z przyjaciółmi z klasy urwał się… Nie było wtedy telefonów komórkowych i nikt jeszcze nie myślał nawet o Internecie! Większość porozjeżdżała się albo po kraju, albo po świecie! Wyszliśmy z założenia, że jeśli podjęliśmy się już takiego zadania, trzeba doprowadzić to do końca i nie zniechęcać się. Dużo pomogła nam pani sekretarka: udostępniła nam ważne materiały, dokumenty, a nawet namiary.”

Spotkanie to rozpoczął oficjalnym i bardzo ciepłym powitaniem pan dyrektor Jacek Iwancz. Starał się zaznajomić naszych gości z istotnymi zmianami, które zaszły przez tych 5 dekad. Program nauczania, system pracy w szkole, a także sami nauczycieli i uczniowie pozmieniali się wręcz diametralnie. Każdy uczestnik spotkania z wypiekami na twarzy wspominał stare, dobre czasy. Pan Borgosz wskazuje na koleżankę z RPA czy kolegę z Chile, którzy tak bardzo chcieli spotkać się ze znajomymi ze szkolnych lat, że przylecieli z odległych miejsc. Zapytałam także o to, czy dużo się zmieniło w szkole. Ze szczerym uśmiechem na twarzy, pan Wiesław odpowiada, że nie! Może troszkę inna atmosfera panuje i inne są kontakty nauczycieli z uczniami.

Każdy z osobna wspominał miłe i niemiłe chwile. Z iskierką w oku, goście rozpamiętywali ucieczki ze szkoły (podpowiadali nam nawet, gdzie można zorganizować wagary ), kary nakładane przez wychowawców, a nawet przez samego dyrektora za takie wybryki. Wszyscy bardzo cieszyli się na zwiedzanie szkoły, byli ciekawi, jak dużo pamiętają z dawnych lat.
Bardzo miłym i wzruszającym akcentem tego spotkania było odczytanie listu od pana profesora Zenona Michalczyka (później dyrektora II LO) uczącego tę klasę biologii. Wiele ciepłych słów płynęło z tej epistoły. A tuż po jej przeczytaniu rozgorzała rozmowa. Każdy miał coś do powiedzenia!

„W miarę upływu cza¬su będę czuł co¬raz mniej, wspo¬minał co¬raz więcej, ale czymże jest wspom¬nienie, jeśli nie języ¬kiem uczuć, słow¬ni¬kiem twarzy i dni, i za¬pachów, które pow-tarzają się jak cza¬sow¬ni¬ki i przy¬miot¬ni¬ki w przemówieniu, uk¬radkiem prze¬mykając się po¬za samą rzecz, aż do czys¬tej teraźniejszości .” (Julio Cortázar)

Siedząc, przysłuchując się, a później zadając pytania, zdążyłam przystanąć na chwilę i zamyślić się. Zastanawiałam się, czy przyjaźnie, które zawiązałam, przetrwają tak długo. Czy, gdy spotkamy się po 50 latach, tak samo jak dziś będziemy potrafili rozmawiać na każdy, nawet najbardziej błahy temat. Poczułam nawet, że malutka łza ciśnie mi się na policzek. To było takie miłe uczucie, popatrzeć i posłuchać ludzi, których przyjaźń przetrwała próbę czasu i nawet po tylu latach nadal potrafili zasiąść przy jednym stole i śmiać się wspólnie z tego, „jak to w 61’ uciekliśmy ze szkoły…”, „pamiętacie, jak Anka powiedziała, że…”

Tekst: Agata Grobelna, kl. 1d

01.jpg
02.jpg
03.jpg
04.jpg
05.jpg
06.jpg
07.jpg