jFontSize
A- A A+

1 grudnia 2015 r. odbyło się coroczne ogólnoszkolne Dyktando 2015, które od 23 lat organizuje biblioteka szkolna. W auli szkolnej do zmagań ortograficznych zasiadło 41 uczennic i uczniów z klas: IA, IC, I D, II A, II B, II C, III B, III D i III F.

MISTRZYNIĄ ORTOGRAFII II LO W ROKU SZKOLNYM 2015/2016 została
KAROLINA ŚCISŁOWICZ z kl. II B,
na II miejscu uplasowała się Sara Borkowska z kl. III B,
III miejsce zajęła Victoria Wilicka z kl. III B,
IV miejsce przypadło Aleksandrze Kowalczyk z kl. II B.

Serdecznie gratulujemy wszystkim dziewczętom, które w nagrodę otrzymały dyplomy i talony na zakupy do Empiku.
ZAPRASZAMY WSZYSTKICH MIŁOŚNIKÓW ORTOGRAFII JUŻ ZA ROK!

Maria Szymańska, Iwona Tomaszewska

XXIII SZKOLNE DYKTANDO 2015

Mój niby-przyjaciel, szarmancki Hubert, z którym jako dziecko przedzierałem się przez chaszcze jeżyn i buszowałem po okolicach, jest horrendalnym przykładem indywiduum, który przerasta swym bezhołowiem środkowoeuropejską średnią. Jako zodiakalny Strzelec obnosi się ze swym baronostwem, choć wszyscy wiedzą, że to tylko blef. Jako świdniczanin uważa się za członka bohemy artystycznej, ale wystarczy zobaczyć jego bohomazy, żeby przekonać się o jego pseudoartyzmie. Wobec kobiet gra rolę donżuana i w kółko opowiada jakieś koszałki-opałki.

Jego hobby to przede wszystkim literatura fantastycznonaukowa oraz multimedia, choć tak naprawdę nie ma pojęcia o supernowoczesnych technikach transmisji informacji. Opowiada, że umie grać na harmonii i gitarze hawajskiej, ale nikt nie słyszał, żeby kiedykolwiek wydał jakiś dźwięk oprócz hurkotu i rzężenia. Mam nieodparte wrażenie, że nie zna też podstawowych reguł ortografii i miewa cowieczorne chimery i chandry. Jest zaledwie podrzędnym wicekierownikiem w firmie w Wejherowie, gdzie produkują miniaparaty dla niezawodowego myślistwa. Skąd więc ma pieniądze na śnieżnobiałego lexusa o hybrydowym napędzie, iPhone’a 6s, rasowego foksteriera i supermodną dwurzędową dyplomatkę w kolorze beżowym? Jada tylko najlepiej przyrządzone potrawy: rostbefy, bażanty, cietrzewie, frutti di mare i – co wszystkich bardzo dziwi – szczeżuje przyprawione gałką muszkatołową. Jakim sposobem stać go na wakacje w delcie Nilu i trzykrotny wyjazd na Wyspy Świętego Tomasza i Książęcą? Podobno wojażował długi czas po Europie, stąd nie omieszka prezentować się jako znawca savoir-vivre’u.

W jego ostatnią przechwałkę i wymyślone ekstrazmagania nikt już chyba nie wierzy. Poniewczasie opowiadał, że bodajże stutrzydziestopięcioipółmetrowym skokiem w okamgnieniu pobił niemalże rekord skoczni w Zakopanem, choć wylądował wpółżywy ze strachu, niemalże półprzytomny. I jak tu nie zżymać się na takiego bufona i półinteligenta?

Oby nie zgubiło go pyszałkostwo! Muszę przyznać, że co najmniej od dwu i pół roku traktuję go pół kpiąco i pół poważnie.

Oprac. Maria Szymańska

dsc05147.jpgdsc05149.jpgdsc05152.jpgdsc_8944.jpgdsc_8946.jpgdsc_8947.jpgdsc_8957.jpgdsc_8960.jpgdsc_8963.jpgdsc_8964.jpgdsc_8966.jpgdsc_8967.jpgdsc_8970.jpgdsc_8972.jpg