jFontSize
A- A A+

Spotkaliśmy się (17 grudnia 2017 r.) kolejny już raz w świdnickim teatrze na premierowym spektaklu i jubileuszowym bankiecie wydanym z okazji dziesięciolecia występów grupy dorosłych w ramach projektu „Alchemia Teatralna”, pod przewodnictwem Juliusza Chrząstowskiego - niezapomnianego absolwenta II LO, aktora Narodowego Teatru Starego w Krakowie, znanego nam także z wielu ról filmowych.

Przywiodło nas tu nie tylko umiłowanie różnych form teatralnych, także zwykła ciekawość, co też Pan Juliusz kolejny raz, jako dramaturg i reżyser, wymyśli, czy i tym razem spędzimy wyjątkowy wieczór. Bowiem dla wielu z nas te spektakle to już odświętne przeżycie, a przygoda z teatrem, znanych i lubianych skądinąd świdniczan, także nauczycieli z naszej szkoły: p. Marioli Mackiewicz oraz p. dyr. Jacek Iwancza, wykształciła krąg wiernych widzów, przyciągając w większości stałą publiczność. Pewnie stąd trudności ze zdobyciem biletów wstępu.

Niewątpliwie, bohaterem tego niedzielnego wieczoru była barwna, pełna werwy, prowadzona pewną ręką śpiewogra, odwołująca się do warszawskiego kabaretu literackiego z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Widać, że nie przypadkowo, na jubileuszowy występ i w okresie przedświątecznym, reżyser wybrał dla grupy teatralnych pasjonatów „Qui pro quo, czyli Coś za coś… na dziesięciolecie Grupy Alchemików Dorosłych”. Przedstawieniu temu nadał własny styl wypracowany przez lata: tempo, rytm, lekkość, śmiech i humor. Dobra zabawa. Spodobała nam się nie tylko koncepcja spektaklu ale także jej interpretacja. Wdzięczna i zalotna Pani M., która zdążyła już zabłysnąć w kilku wiodących rolach, wiotka i brawurowa jak zwykle Pani K., zdolna zawrócić każdemu w głowie Pani J., utalentowana  Pani S., rubaszny Pan C., rozbrajający Pan I., rewelacyjny Pan S. Mam nadzieję, że nikt nie zarzuci mi braku obiektywizmu, ale pozostaję pod nieodpartym urokiem przystojności Pana, licząc od prawej kulisy, drugiego. Wszyscy czarują nie tylko odwagą, lecz śpiewem, tańcem, melorecytacją, ba, nawet rapują i grają na różnych instrumentach. Dynamiczność niektórych postaci może wprawić w osłupienie. Przypomnieliśmy sobie stare szlagiery: „Nasza jest noc”, „Ach śpij, kochanie”, „Ta mała piła dziś”, także świetnie wykonane „Upić się warto w wykonaniu „Chóru Juranda”. Nie zabrakło też pieśni ludowych i biesiadnych jak: „Jestem sobie świdniczanka, „Albo my to jacy, tacy”, „Małgorzatka”. Przy sprzyjającej widowni, przy inwazji porywającego tańca, muzyki, śpiewu, poczuliśmy się prawdziwymi uczestnikami zabawnych scenek, które wciągnęły nas w zaczarowany świat, ale jakże podobny do naszego! Niezapomniane szlagiery, satyra polityczna, znakomita polszczyzna, humor żydowski, parodie znanych osób, plotkarskie wtręty i trawestacje znakomitych utworów, a wszystko to wkomponowane w zgrabnie ujętą, przekonującą interpretacyjnie całość. Potknięcia aktorskie czy interpretacyjne (u nieprofesjonalistów nieuniknione) nawet wtedy kiedy trącą myszką, wpisują się w przekaz widowiska, są swojskie, rozbrajające i budzą jeszcze większe emocje. Kostiumy stylizowane na ludowe, z dominacją czerwieni i czerni, płynny ruch sceniczny opracowany przez Tomasza Dajewskiego, znakomicie dobrane aranżacje muzyczne Dariusza Jarosa, dopasowane do tego, co dzieje się na scenie, prosta acz sugestywna scenografia Robert Kukli  - zrobiły swoje.

Wisienką na torcie okazał się gościnny występ Mażoretek Prima Świdnica. Pan siedzący obok mnie prawie wyskoczył z krzesła, przytrzymany na czas karcącym wzrokiem partnerki.

Słowem, to już nasz, świdnicki, najsłynniejszy wielopokoleniowy teatrzyk literacko-rewiowy, który skrystalizował się na swój sposób i zaczął upowszechniać w naszym mieście styl polskiego kabaretu, dostosowując go do świdnickiej jego odmiany. To absolutne potwierdzenie metaforycznego ujęcie nazwy projektu „Alchemia Teatralna”- tygiel, w którym mieszają się różne składniki: słowo, ruch, scenografia, muzyka, światło, dźwięk.

Świetnie podsumowujący refren piosenki finałowej -„Czy życie to teatr” autorstwa p. Tadeusza Szarwaryna brzmi nam w uszach do dzisiaj.

„ Bo to jest Teatr,

To miejsce, ta świątynia uniesienia,

Co dusze nasze

Na chwilę i na zawsze przemienia”.

 

Bez przekąsu, wydarzenie godne uwiecznienia w miejskich annałach.

Tym razem jesteśmy niemalże pewni, że reżyser, który ma niewyczerpane pomysły, jeszcze niejednym nas w niedalekiej przyszłości zaskoczy.

Przy okazji informuję, iż ukazało się barwne, jubileuszowe opracowanie „10 lat Grupy Dorosłych Alchemików” pod redakcją Marioli Mackiewicz i Haliny Szymańskiej wydane przez Świdnicki Ośrodek Kultury.

Wydawnictwo to dostępne jest w bibliotece szkolnej. Miłej lektury!

 Maria Szymańska

fot. Artur Ciachowski

 

02.jpg03.jpg04.jpg05.jpg06.jpg07.jpg08.jpg09.jpg10.jpg11.jpg12.jpg13.jpg14.jpg15.jpg16.jpg17.jpg18.jpg19.jpg20.jpg21.jpg22.jpg23.jpg24.jpg25.jpg