„NIE BĄDŹ MUGOLEM, PRZYJDŹ DO DRUGIEGO!”
Między innymi taki slogan reklamowy pojawił się w czwartek przed Gabinetem Albusa Iwancza. Na ścianach korytarzy zawisły mądrości z „Harrego Pottera”. Swoje kryjówki zaczęły opuszczać nietoperze, pająki, sowy, smoki i inne stwory. Czułam, że moc jest z nami. Wielka łapa, wyłaniająca się z Komnaty Arcymagów, powoli rozwiewała moje wątpliwości. Zbliżał się Wielki Dzień – Dzień Otwarty w II LO, znanym jako Świdnicki Hogwart. |
Miałam wrażenie, że w sobotę – 8 kwietnia stary budynek w parku – za sprawą sił czarnej magii – unosił się 5 metrów nad ziemią. Ledwie nadążałam za tym, co działo się w środku, ale pomagał mi fotograf Bozo. Tłumy wróżek, wiedźm, magów wypełniły tajemniczą, mroczną przestrzeń. W błyskawicznym tempie do Szkoły Magii i Czarodziejstwa na Równej zaczęli napływać adepci, zamierzający zgłębiać tu od września tajniki czarnoksięstwa. Czyżby szukali Kamienia Filozoficznego? – pomyślałam. Część z nich przybyła w towarzystwie rodziców, którzy na pewno pomogą im dokonać właściwego wyboru szkoły. Niektórzy od początku czuli się jak u siebie, np. pewien gimnazjalista odgadujący bez problemu skład chemiczny różnych mikstur. Dużą popularnością wśród gości cieszyły się: wykłady z matematyki i chemii, doświadczenia z fizyki, biologii i informatyki, pokazy pomocy przedmedycznej, ekspozycja sportowa i kawiarenka „Pod Trzema Miotłami”. Swoich zwolenników znalazły też Komnata Magicznych Stworzeń, Platform 9 ¾ oraz The Riddle House. Tylko pod postacią żuka zdołałam wcisnąć się do auli, gdzie miały miejsce między innymi: występy artystyczne, przemówienie Albusa Iwancza i rozstrzygnięcie konkursu dotyczącego Hogwartu.
Chyba najtrudniejsze zadanie czekało na mnie w sali języka niemieckiego, ale z pomocą przyszedł mi der Zauberer, od którego dostałam der Zauberstab. Niestety, do nielicznych komnat nie mogłam wejść, bo „ekipy remontowe” nawet w sobotę ciężko pracowały, żeby choć trochę odnowić Hogwart. Mam nadzieję, że nie zburzy to niepowtarzalnego klimatu szkoły.
Tego dnia dwoiłam się i troiłam, aby wszystko ogarnąć, jednak wróżba z ciasteczka upieczonego na miodzie podtrzymywała mnie na duchu.Choć niektórzy twierdzą, że moje artykuły są wyssane z palca i zawierają wiele sensacyjnych informacji, zapewniam o wiarygodności tego, co napisałam. Niech Durmstang i Beauxbatons mają się na baczności!
Ritta Skeeter - Królowa Pióra